Zawód z pasją – R&D Manager w firmie kosmetycznej
Teraz odpowiada Pani za badania i rozwój w przedsiębiorstwie kosmetycznym. Czy tak sobie wyobrażała Pani przyszłość zawodową wybierając studia chemiczne?
No cóż, chemia była wyjściem awaryjnym. I choć zawsze mnie ciekawiła i nie sprawiała problemów w rozumieniu to moim wyborem numer jeden była medycyna. Jak nietrudno się domyślić, nie dostałam się na wymarzony kierunek. W roku 2002 w którym mój rocznik szedł na studia było nieco ponad 10 osób na miejsce. Trudno było się pogodzić, jak wówczas myślałam, z porażką. Przygotowania do egzaminu trwały bardzo długo więc tym bardziej był to dla mnie bolesny cios. Z perspektywy czasu jednak z ręką na sercu stwierdzam: „dobrze się stało”. Myślę, że także w dzisiejszych czasach studia chemiczne ze specjalnościami około medycznymi są odpowiedzią na bieżące potrzeby rynku pracy i spełniają oczekiwania studentów zainteresowanych medycyną czy farmacją.
Jaką specjalność Pani wybrała i dlaczego?
Zawsze najbardziej interesującymi przedmiotami dla mnie były te łączące z sobą chemię i biologię. Dlatego wybrałam specjalizację „chemia bionieorganiczna i biomedyczna” i w tej dziedzinie pisałam też swoją pracę magisterską. Pod kierownictwem pani prof. Kowalik-Jankowskiej, badałam związki bisfosfonowe wykorzystywane w terapiach raka kości i osteoporozy.
Dlaczego wybrała Pani na miejsce studiów Uniwersytet Wrocławski?
Wrocław był jedynym miastem jakie brałam pod uwagę, bo był najbliżej miejsca mojego zamieszkania. A Uniwersytet dlatego, że przodował w rankingach jako jeden z lepszych w Polsce. Nie bez znaczenia dla mnie były też świetnie wyposażone pracownie i świetna kadra dydaktyczna. Obecnym kandydatom zwracam uwagę na położenie Wydziału Chemii, w nowoczesnym campusie w pobliżu Mostu Grunwaldzkiego.
Jak Pani ocenia swoje studia? Jakie zajęcia były najbardziej interesujące, a jakie najtrudniejsze?
Nie spotka Pan pewnie żadnego absolwenta chemii, który by nie powiedział, że to nie bułka z masłem. Wielogodzinne laboratoria, niekończące się kolokwia, egzaminy i … poprawki. Ja miałam jeszcze trudniej, bo jednocześnie studiowałam filologię angielską. Dlatego całe studia wspominam jako czas bardzo ciężkiej pracy, ale pracy którą warto było wykonać i która przynosi teraz efekty. Najbardziej lubiłam zajęcia praktyczne, gdzie postawiony był problem i należało samemu znaleźć rozwiązanie. Takim przykładem zajęć była chemia kryminalistyczna prowadzona wówczas przez dr Ruska. Ten typ przekazu wiedzy najwięcej uczy. Wiedza w ten sposób nabyta pozostaje na dłużej. Co do zajęć trudnych, było ich wiele bo sama chemia nie jest nauką łatwą, ale to co było trudne pamięta się najdłużej. Ci wykładowcy, którzy najwięcej wymagali i ciągle odsyłali aby się „douczyć”, zrobili dla mnie najwięcej.
Jakie były Pani losy po studiach, jak trafiła Pani do Polleny?
W trakcie studiów pracowałam we wrocławskich przedszkolach jako lektor języka angielskiego. Na piątym roku wysłałam swoją aplikację do firmy Colgate Palmolive do Świdnicy. Zawsze marzyłam żeby pracować w fabryce. Po kilkuetapowej rozmowie kwalifikacyjnej zdobyłam tam pracę na stanowisku chemika–analityka. Dość ciężko wspominam tamten czas, ponieważ dziennie studiując pracowałam jednocześnie w systemie 4 brygadowym. Dla niewtajemniczonych powiem, że to system pracy 3 zmianowej 7 dni w tygodniu. Dzięki wyrozumiałości mojej pani promotor jednak udało mi się na czas napisać pracę i obronić się w pierwszym terminie.
W tym systemie pracy wytrzymałam pół roku. Zaczęłam szukać pracy bliżej domu rodzinnego. Wysłałam swoją aplikację do Polleny i po odbytej rozmowie kwalifikacyjnej zaproponowano mi tam pracę w ówczesnym dziale technologicznym.
Na czym konkretnie polega Pani praca?
W Pollenie pracuję już siódmy rok. Obecnie kieruję Działem Jakości Badań i Rozwoju, w skład którego wchodzą trzy pracownie laboratoryjne- fizykochemiczna, mikrobiologiczna i nowego produktu. Zajmujemy się kontrolą jakości na każdym etapie wytwarzania- począwszy od surowca a skończywszy na wyrobie gotowym, opracowujemy receptury nowych wyrobów kosmetycznych i chemii gospodarczej i wprowadzamy je na rynek (nie chwaląc się wprowadzamy rocznie około 20 nowości!). Opracowujemy nowe metody badawcze, prowadzące jakość badań na coraz wyższy poziom oraz zapewniające większe bezpieczeństwo wyrobu dla klienta. Zajmujemy się legislacją produktów kosmetycznych i chemii gospodarczej oraz prowadzimy szkolenia produktowe dla pracowników pionu sprzedaży. I wiele innych rzeczy których nie sposób tu wymienić. Nigdy nie jest nudno. Nie wiem co to rutyna.
Co innego mogłaby Pani robić po ukończonej specjalności?
Pewnie wiele innych rzeczy, bo moja praca nie jest wcale związana z ukończoną specjalnością. Studia na chemii uczą jednej bardzo ważnej rzeczy. Uczą, że chemik musi odnaleźć się w zastanej sytuacji i bardzo szybko się przysposobić do panujących warunków. Dlatego nie stanowiło dla mnie trudności, bądź co bądź przekwalifikowanie się. Najważniejsze jest, żeby ukończyć studia z ugruntowaną wiedzą, nazwijmy to podstawową – fundamentalną, wówczas własny rozwój możliwy jest w każdym kierunku
Jaki jest Pani ostatni lub największy zawodowy sukces?
Należę do ludzi, którzy cieszą się każdej małej rzeczy więc trudno powiedzieć co uznaję za największy sukces. Nie lubię się chwalić, wiec powiem tak. Sukcesem jest że: pracuję w zawodzie, lubię swoją pracę i jestem częścią zespołu, który wprowadza Pollenę Ostrzeszów na nieosiągalny niegdyś dla niej poziom rozpoznawalności i szacunku w oczach Polskiego coraz młodszego klienta. A gdybym miała wskazać konkretne projekty, które realizowałam? Na pewno ważne był udział w projektowaniu w 2012 roku laboratorium mikrobiologicznego i badawczo-rozwojowego oraz nadzór nad przebudową infrastruktury laboratoryjnej, wyposażanie pracowni w nowoczesny sprzęt badawczy i analityczny. Brałam też udział w procesie projektowania, budowy i wyposażania nowoczesnej strefy wytwarzania kosmetyków typu Skin Care. Wreszcie zajmowałam się wprowadzeniem na rynek pierwszej w historii firmy serii kremów hipoalergicznych oraz pierwszej w Polsce serii kosmetyków pielęgnacyjnych zawierających żywe kultury bakterii probiotycznych.
Jeśli nie byłaby Pani chemikiem, to…
Prowadziłabym kwiaciarnię lub sklep z odzieżą dla dzieci
Co by Pani powiedziała osobom, które zastanawiają się nad studiowaniem na Wydziale Chemii Uniwersytetu Wrocławskiego?
Czasami wydaje się, że kto idzie „na chemię”, ma ograniczone perspektywy zawodowe – jako nauczyciel, może naukowiec. Nie wierzcie, że tylko absolwenci politechnik poradzą sobie w pracy w firmach produkcyjnych. Najważniejsze to umieć się sprzedać i konsekwentnie dążyć do obranego celu. Praktykę szybko zdobywa się w trakcie pracy, braku wiedzy nie można już tak szybko uzupełnić. Nigdy nie rezygnujcie z podejmowania wyzwań.
Rozmawiał Sebastian Szczęsny