Odpracuj ściąganie

„Ja, niżej podpisany, zobowiązuję się zamiatać liście przed wydziałem, odgarniać śnieg, a także sprzątać pety z terenów wokół wydziału oraz odklejać gumy do żucia spod ławek, krzeseł i stołów. Z poważaniem, Przestępca” – taką deklarację do podpisania otrzymali studenci V roku AGH przyłapani na ściąganiu podczas egzaminu. Wręczył im ją prof. Jacek Rońda.
– To dla mnie bardzo smutna sprawa. Kilkanaście lat pracowałem za granicą, m.in. w Niemczech, Japonii i Afryce Południowej. Wszędzie, gdzie wykładałem, ściąganie jest wręcz nie do pomyślenia – mówi prof. Rońda. – Na jednej z uczelni studenci przed każdym egzaminem podpisywali oświadczenie, że uczciwie będą rozwiązywać zadania, a przyłapani na oszustwie zostaną relegowani z uczelni. Nikogo coś takiego nie dziwiło, nikt nie pomyślał, że można napisać test inaczej niż samodzielnie. U nas, niestety, jest inaczej – wzdycha.
Koniec końców studenci, którzy ściągali na egzaminie, nie musieli sprzątać petów czy odklejać gum spod ławek, by stanąć do egzaminu poprawkowego. Skończyło się na wykonaniu dodatkowej pracy naukowej obejmującej materiał, który przerabiali na zajęciach. Kierownik Katedry Informatyki Stosowanej i Modelowania, gdzie studiują ci młodzi ludzie, prof. Maciej Pietrzyk przyznaje jednak: – Problem ściągania istnieje i uczelnia walczy z nim, m.in. każąc powtarzać przedmiot.
Regulamin zajęć laboratoryjnych na AGH mówi nawet: „Ściąganie i inne formy oszustwa będą karane oceną niedostateczną z kolokwium i brakiem możliwości zwolnienia z jakiegokolwiek kolokwium w przyszłości. Przypadki poważne będą zgłaszane do Dziekana”. – Młodzi ludzie ściągają na egzaminach, plagiatują prace zaliczeniowe, zlecają pisanie prac dyplomowych – wyliczają zgodnie wykładowcy. – Najgorsze, że nie widzą w tym nic złego, a wręcz przeciwnie: udane oszustwo to dowód zaradności i sprytu – zauważa prof. Małgorzata Kossowska z Wydziału Psychologii UJ.
Prof. Rońda, choć wybrał drastyczną formę, dotknął poważnego problemu. Uważa bowiem, że ściągających należy karać, ponieważ oszukiwanie na studiach jest początkiem oszustw w dalszym życiu.
Wykładowcy krakowskich uczelni walczą ze ściąganiem, każdy na swój sposób. Jedni wolą zapobiegać. – Uczulamy młodych ludzi, że najważniejsza jest uczciwość, a za oszukiwanie poniosą konsekwencje. Chociaż przyzwolenie społeczne nam nie pomaga – mówi prof. Kossowska.
Inni, jak prof. Maria Kapiszewska, prorektor ds. nauczania Krakowskiej Szkoły Wyższej i wykładowca UJ, stara się pilnować swoich uczniów. – Organizuję egzaminy tak, żeby na ściąganie nie było po prostu czasu – mówi. Liczy też, że za kilka lat standardy zdrowej rywalizacji, które wykluczają ściąganie np. w Stanach Zjednoczonych, będą obowiązywały również u nas.
Trzy lata temu Konrad Kobierski, student ostatniego roku pedagogiki społecznej Uniwersytetu Łódzkiego, przyjrzał się problemowi ściągania w szkołach. Przepytał 705 uczniów z 37 szkół ponadpodstawowych. Okazało się, że z kilkuset badanych nie ściąga… 13 osób.
Wyniesione ze szkół praktyki młodzi ludzie kontynuują na studiach. Bo i nie ma się czego bać. – Za ściąganie można dostać niższą ocenę albo dwóję i wtedy trzeba poprawiać egzamin. O tym, żeby przez ściąganie ktoś musiał powtarzać rok albo został usunięty z uczelni, nie słyszałam – mówi Marta, studentka kulturoznawstwa na UJ. O tak surowych restrykcjach nie słyszała też Katarzyna Pilitowska, rzeczniczka UJ.
W Europie jednak kary za ściąganie nikogo nie dziwią. W Niemczech student przyłapany na ściąganiu jest zagrożony wyrzuceniem z uczelni. Podobnie w Wielkiej Brytanii. Tam przez oszustwo przy egzaminie państwowym przyłapany ma zamkniętą drogę kariery zawodowej. W języku angielskim nie ma nawet odpowiednika polskiego „ściągać”. Jest „cheat”, czyli oszukiwać.
Co dobre, a co złe
Aneta Zadroga: Dlaczego to, co na zachodzie Europy jest naganne, u nas jest nagminne?
Prof. Małgorzata Kossowska, dyrektorka Instytutu Psychologii UJ: Mamy tendencję do nieprzestrzegania reguł. „Jeśli jest jakaś zasada, to nie po to, żeby wprowadzać w świecie ład, tylko po to, żeby ją łamać” – myślimy. W przeszłości życie zmuszało nas do obchodzenia różnych reguł. Dlatego nadal traktujemy je z pewnym przymrużeniem oka.
Uczelnie przymykają oko na ściągających?
– Nie. Brakuje przede wszystkim klarownego przekazu. Nie jest jednoznaczne, co jest dobre, a co złe. Poszczególni wykładowcy powinni to jasno określać i konsekwentnie przestrzegać wymaganych reguł.

 

Podobne wpisy

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *