Ogromna popularność kierunków orientalistycznych

Najpopularniejszymi kierunkami w tegorocznej rekrutacji na Uniwersytecie Warszawskim okazały się: japonistyka – 25 osób na 1 miejsce (limit przyjęć 20) oraz sinologia – 20 osób na 1 miejsce (limit przyjęć 15). UW nie jest jednak wyjątkiem, gdyż również kandydaci z innych ośrodków akademickich chętnie wybierają kierunki orientalistyczne, m.in. na Uniwersytecie Jagiellońskim, Uniwersytecie Gdańskim oraz Uniwersytecie im. Adama Mickiewicza w Poznaniu.

Czy można się jednak dziwić tej niezwykłej popularności? Młodzi ludzie dostrzegają już teraz to, co pozostała część społeczeństwa dostrzeże dopiero za jakiś czas: XXI to okres azjatyckiej dominacji gospodarczej. Dynamiczny rozwój niesie za sobą zwiększenie „zapotrzebowania” na doskonale przygotowanych specjalistów – wymogiem jest jednak znajomość języka chińskiego. Polscy studenci, którzy w tym roku wybrali sinologię lub japonistykę dokonali zatem naprawdę słusznego i przemyślanego wyboru. – W moim przekonaniu warto studiować zarówno sinologię, jak i inne kierunki związane z Chinami. Gwoli wyjaśnienia, prawdziwe sinologie to tradycyjne studia filologiczne, czyli studia nad językiem. Poza tym istnieją takie kierunki jak Studia Azjatyckie, gdzie przekazywana jest bardziej przekrojowa wiedza o Chinach: historii, kulturze, gospodarce, polityce, społeczeństwie – z dodatkiem języka chińskiego – tłumaczy Adrian Brona, student studiów azjatyckich Instytutu Bliskiego i Dalekiego Wschodu UJ i ekspert Centrum Studiów Polska-Azja (CSPA).

Perspektywy zawodowe po kierunkach orientalistycznych
Należy bezwzględnie pamiętać o tym, że sama znajomość jednego z języków azjatyckich to zdecydowanie za mało w dzisiejszych czasach. Jeśli poważnie myślimy o podjęciu pracy w Chinach czy w Japonii, to najlepszym rozwiązaniem będzie wyspecjalizowanie się w konkretnej dziedzinie, np. w IT, finansach lub zarządzaniu strategicznym. Na brak ofert pracy nie będą również narzekać lekarze, automatycy, mechatronicy oraz specjaliści z zakresu e-commerce.

A jaka przyszłość czeka absolwentów, którzy nie zdecydują się na przeprowadzkę? W Polsce nauczyciel języka chińskiego może liczyć na miesięczne zarobki na poziomie 4 tys. zł. Tłumacze zarobią jednak znacznie więcej – od 300 do nawet 1000 zł za dzień pracy.

Większość studentów sinologii swoją przyszłość zawodową widzi jednak nie w Polsce i Europie Zachodniej, a właśnie w Chinach. W stawianiu pierwszych kroków na azjatyckich rynkach pracy pomagają uczelnie, które kierują najzdolniejszych studentów na stypendia do Chin. – Po trzecim roku sinologii studenci UW otrzymują roczne stypendia na umowie rządowej – ponad połowa osób po ich odbyciu zostaje w Chinach. Część z tych młodych ludzi pracuje jako lektorzy lub korepetytorzy, ucząc języka angielskiego. Później najlepsi ubiegają się o etaty w międzynarodowych korporacjach – mówi dr Małgorzata Religa, kierownik Zakładu Sinologii Uniwersytetu Warszawskiego.

Słyszeliście zapewne nie raz i nie dwa, że poziom życia w Chinach jest niski, wszędzie wyzysk, państwo policyjne, zero swobód obywatelskich, itd. No cóż, jeszcze do niedawna ludzie wierzyli, że Ziemia jest płaska, prawda? Poziom życia w dużych aglomeracjach chińskich jest zdecydowanie wyższy od tego, jakiego możemy doświadczyć w Polsce. Wyzysk? Znacznie szybciej natkniemy się na niego w fabrykach zlokalizowanych na terenie Polski. Państwo policyjne i ograniczanie swobód obywatelskich? Pod tym względem raczej trudno przebić III & IV RP oraz Unię Europejską. Decyzja należy jednak do Was…

Źródło: finanse.wp.pl

Podobne wpisy

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *