Zawód z pasją – fotograf
Kierunki.net: Kiedy i jak rozpoczęła się twoja przygoda z robieniem zdjęć? Pamiętasz swój pierwszy aparat?
Tomasz Siuda: Przygoda rozpoczęła się kiedy miałem 13 lat. Wtedy to trafił do mnie zapakowany w skórzany, pachnący futerał aparat Smiena.
Od tamtego momentu świat stał się piękniejszy, nabrał sensu. Złe oceny w szkole przestały mieć znaczenie. Nawet to że z wychowania fizycznego byłem słabszy od dziewczyn, przestało być ważne.
A ty już wiesz jakie studia wybrać? Podyskutuj na forum, poradź się innych – Forum.studia.net
K: Dlaczego wybrałeś fotografię jako swój kierunek studiów?
TS: Dlatego, że nic innego nie miało dla mnie znaczenia, byłem skupiony na swojej pasji i nie wyobrażałem sobie, że można studiować coś z rozsądku, pragmatyzmu czy jakiejkolwiek kalkulacji.
Jeśli studia, to tylko ukierunkowane na rozwój i pogłębienie mojej pasji, fascynacji. W głowie nie mieściło mi się, że na studia można spoglądać przez pryzmat przyszłej pracy, zarobków i kariery.
K: Czy był to zdecydowany wybór, czy wahałeś się pomiędzy różnymi możliwościami?
TS: Wybór był zdecydowany, wynikający z mojej fanatycznej obsesji na punkcie fotografii, choć w tamtym okresie interesowała mnie również teologia i rozważałem przez moment i taką ewentualność.
K: Dlaczego akurat uczelnia poznańska?
TS: Wydział fotografii przyciągał w tamtym okresie studentów z całej Polski. Poznańska Akademia Sztuk Pięknych kusiła kadrą profesorską, eksperymentalnym podejściem do fotografii. Mierzyłem najwyżej jak się wtedy dało.
K: Czym się zajmujesz zawodowo? W jaki sposób jest to powiązane z Twoim kierunkiem studiów?
Robię to na wiele sposób, ale mam silne postanowienie unikania pracy na etacie. Wiążę koniec z końcem delektując się śniadaniem w południe i długimi godzinami ze znajomymi, z przyjaciółmi, z książką.
Z każdej pracy staram się jednak wyciągnąć jakiś ekstrakt, jakąś wartość, coś co mogę przekuć.
Zdażają się sesje z pięknymi modelkami, klipy reklamowe dla restauracji, fotografie reklamujące lekarstwa dla chorych na alzheimera… Ostatnio kilka moich społecznych projektów fotograficznych (Kóniczan Portret Wspólny, pracownia fotografii w Domu Dziecka w Bninie) przekuwam na płatne pracownie fotografii intermedialnej dla młodzieży i dorosłych.
K: Jakie przedmioty na uczelni najbardziej ci opowiadały, a za jakimi nie przepadałeś?
TS: Na ASP jest się trochę poza systemem. Nauczanie w dużej mierze polega na uczestnictwie w pracowniach. Wybierasz pracownię, a właściwie profesora, który ją prowadzi i pracujesz.
Praca polega na realizacji projektów, na dyskusjach z profesorem, z innymi studentami. Dalekie jest to od wkuwania, czy zaliczania i zapominania. Bywają jednak i na ASP zajęcia, które z konieczności trzeba potraktować marginalnie, choćby ze względu na brak czasu, który lepiej zainwestować w pracownie, w których czujesz, że idziesz do przodu.
K: Wolisz robić zdjęcia ludziom czy przedmiotom? Co jest trudniejsze a co daje więcej satysfakcji?
TS: Nie stosuję tak wyraźnego podziału, zresztą on jest sztuczny.
Oczywiście najwięcej satysfakcji daje fotografowanie ludzi. Fotografia ludzi zazwyczaj wymaga kontaktu, poznania, czasem rozmowy, intuicji, ale też otwartości i akceptacji. Fotografowanie ludzi jest trudniejsze, często wymaga odwagi, przekroczenia własnych ograniczeń. Satysfakcja z tego typu fotografii jest przeogromna, ci ludzie zostają już ze mną na zawsze, ich twarze, gesty, kawałki losu, który poznałem.
K: Co sądzisz o zdjęciach robionych telefonem? Czy nie jest to zagrożenie dla profesji fotografa?
TS: Odpowiem anegdotycznie. Znajoma poprosiła mnie, żebym z jej zasobów zdjęć wybrał jedno, które nadaje się po pewnej obróbce na powiększenie i finalnie na prezent. Były to zdjęcia wykonane telefonami. Było tam około 500 fotografii. Z trudem znalazłem to jedno, które było i tak dość przeciętne.
Z powszechnym dostępem do technologii nie idzie w parze wiedza na temat języka obrazu. Jeśli się nie ma choćby podstaw, to nasza foto mowa jest tylko bełkotem, jazgotem, czasem pojedynczym słowem, wzbudzającym uśmiech.
K: Wyobrażasz sobie życie bez aparatu fotograficznego?
TS: Gdybym stracił możliwość fotografowania, to musiałbym szybko znaleźć inny obszar, który daje możliwość samorealizacji, pogłębiania wrażliwości i dzielenia się nią z innymi. Może byłoby to pisarstwo, może taniec. Zawsze marzyłem o komponowaniu muzyki.
K: Co byś zalecił młodym ludziom, którzy marzą o podobnej karierze? Jak powinni się przygotowywać do zawodu fotografa lub jakie cechy w sobie rozbudzić?
TS: Zaleciłbym aby zapomnieli o karierze, a przypomnieli sobie o pasji. Jeśli pasja pozwala na samorealizację, łączy się z życiem zawodowym, to może jest to i kariera. Jeśli dodatkowo potrafisz innych ludzi obdzielić swoją pasją, to jest to spełnienie, do którego ja całe życie dążę i którego innym życzę.
Radę dla młodych ludzi mam prostą, jeśli chcą zostać fotografami muszą… fotografować.
Fotografować dużo, zawsze. Nie rozstawać się z aparatem. Ale fotografować przede wszystkim z głową, to znaczy mieć pomysł. Fotografować z wrażliwością, to znaczy mieć szacunek dla ludzi, rzeczy, miejsc które się fotografuje. Dobry fotograf, to dobry obserwator, który widzi światło, na które inni pozostają czasem ślepi.
K: Jeślibyś nie był fotografem to zostałbyś….?
TS: Zdecydowanie zawodowym kierowcą. Prowadzenie auta na długiej trasie powoduje, że jestem maksymalnie skupiony, a jednocześnie odprężony.
Myślałem kiedyś o zostaniu mnichem. Z jednej strony jestem osobą towarzyską, wręcz rozrywkową, a jednak mam silny pociąg do samotności i ciszy, które pozwalają w pełni na bycie sobą.
Tomasz Siuda – ur. 1975. Ukończył Akademię Sztuk Pięknych w Poznaniu – Wydział Fotografii. Obecnie mieszka w Kórniku pod Poznaniem. Twórca projektu Kórniczan Portret Wspólny. Buduje także pracownię fotografii w Domu Dziecka w Bninie. W Kórnickim Ośrodku Kultury niebawem rozpocznie działalność jego pracownia fotografii intermedialnej.